Felieton. Przyszłość nauczycieli
Że to jest zawód bez przyszłości, wiadomo, gdy pomyśli się o własnych dzieciach. Nie o cudzych, tylko o rodzonych. Czy chciałbym/chciałabym, aby moje potomstwo, syn albo córka, wybrało studia z przygotowaniem pedagogicznym i zostało nauczycielem/ nauczycielką? Żeby kroczyło tą samą drogą co ja? Żeby doświadczyło podobnej klęski w karierze?
Mój przełożony robił wszystko, co mógł, aby córka nie poszła w jego ślady. Kiedy była mała, chciała zostać kierowcą wozu strażackiego. Ojciec nie protestował. Kiedy podrosła, zapragnęła robić zabawki i szyć dla nich ubrania. Może być – niech zostanie choćby szwaczką. To wcale nie jest zła profesja. W wieku nastoletnim chodziła dziecku po głowie architektura wnętrz. Czemu nie? Będzie doradzać ludziom, jak mają urządzić mieszkanie. Doskonały zawód. I dopiero na dwa lata przed maturą podjęła decyzję, że będzie uczyć cudze dzieci. Zostanie polonistką. Straszne, prawda?
(...)
Dariusz Chętkowski
Więcej - tylko w Głosie ( nr 3, e-wydanie)